W styczniu odwiedziliśmy po raz pierwszy Wilno, kierunek wybrany trochę losowo 🙂 Zaraz po Nowym Roku spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy na trzy dni za wschodnią granicę. Wilno przywitało nas raczej jesienną pogodą, jednak liczne dekoracje świąteczne, choinki, światełka, bombki przypominały jeszcze o świątecznym nastroju. Taki poświąteczny wyjazd to doskonały sposób na przedłużenie sobie jeszcze tej wyjątkowej magicznej atmosfery 🙂
Pierwszy dzień upłynął nam trochę leniwie. Zainstalowaliśmy się w hotelu na Starym Mieście (Senamiestis), blisko Ostrej Bramy, więc mieliśmy dobrą bazę wypadową do pobliskich zabytków i restauracji.
Miasto
Wilno jest bardzo pięknym miastem, zadbanym, z piękną architekturą, mnóstwem zabytkowych kościołów i kamienic. Warto pobłądzić wśród wąskich uliczek odkrywając ciekawe kawiarenki, restauracje, winiarnie czy sklepiki ze zdrową żywnością. Bardzo lubię takie „bezcelowe” spacery. Cieszę się, że pierwszego dnia wieczorem udało mi się zerwać na samotny wieczorny spacer uliczkami pełnymi świątecznych witryn sklepowych zostawiając w hotelu samych sobie męża i dziecko 🙂 Kolejne dwa dni upłynęły nam również na spacerach i jeździe po mieście, trochę wózkiem dziecięcym trochę samochodem. Wszędzie spacerowało sporo ludzi, na Placu Katedralnym był jeszcze jarmark świąteczny z różnymi smakołykami, goframi, pączkami serowymi, twarogowymi serami litewskimi.
Kuchnia litewska
Jedzenie na Litwie nie odbiega jakoś bardzo od polskiego ale miałam wrażenie że jest cięższe i bardziej kaloryczne. Tradycyjnie spożywa się tu dużo mącznych potraw takich jak cepeliny z mięsem, kołduny, pieczone pierogi Kibinai a w menu restauracji chłodnik litewski znajduje się nawet zimą. Na tradycyjną litewską ucztę mogę polecić restaurację Medininkai specjalizującą się w tradycyjnej kuchni litewskiej, mieszczącą się nieopodal Ostrej Bramy na Aušros Vartų g. 8. gdzie zjemy w zabytkowym xvI-wiecznym wnętrzu podziwiając gotyckie sklepienia oraz restaurację Lokys przy Stiklių str. 8/10 mieszczącą się w XV-wiecznej kamienicy. Ciekawym miejscem jest też kawiarnia Dziugas gdzie można zaopatrzyć się w sery Dziugas lub po prostu napić się kawy i zjeść ciastko. Z kolei najbardziej popularną siecią kawiarni w Wilnie jest Caffeine, której lokale są dosłownie na każdym kroku w centrum miasta. A gdy dopadnie nas zmęczenie wszechobecnymi tłumami ludzi na wileńskiej starówce, to warto wybrać się do klimatycznej dzielnicy artystów Zarzecze (Uzupis) i tam usiąść w jednej z kawiarenek lub przespacerować się równie urokliwymi, lecz nie przepełnionymi turystami uliczkami.
Zamek w Trokach
Ostatniego dnia udało nam się zaliczyć jeszcze okazały Zamek w Trokach. To jakieś 30 minut jazdy samochodem z Wilna. Tego dnia było wyjątkowo zimno, ale było słońce więc
pięknie było widać budowlę z czerwonej cegły już z oddali. Zamek jest pięknie położony na jeziorze Galwe, dojście jest poprzez drewniany pomost. Warto go zobaczyć chociażby z zewnątrz lub od środka w cenie 7 Euro.
Sama miejscowość Troki jest bardzo mała, w pobliżu zamku zlokalizowane są prywatne małe parkingi gdzie opłaty wynoszą 2-3Euro. Jest też sporo małych knajpek mieszczących się w drewnianych starych domkach a także food truck z ciepłymi pieczonymi pierogami.
Z ciekawostek dla zmotoryzowanych dodam, że na większości stacji benzynowych płaci się w automatach przed zatankowaniem paliwa. Należy samemu wpisać kwotę lub wybrać z listy.
Pobyt zaliczam do bardzo udanych, trzy dni minęły jak jedna chwila. Miasto jest piękne i choć bardzo nie chciałam tego robić to nie mogłam uniknąć porównań ze Lwowem, w którym byłam kilkakrotnie i totalnie się w nim zakochałam.Tak porównując oba miasta, jednak we Lwowie czuję się lepiej, mam ogromny sentyment do tego miasta, jest w nim coś tak niezwykle magnetycznego, może przez to, że nie wszystko jest w nim takie idealne? może to te stare auta i marszrutki? Może Wilno jest trochę takie zbyt „reprezentacyjne”? W każdym razie na pewno warto wybrać się do tego miasta na kilka dni, tym bardziej, że można zorganizować taki wyjazd niskobudżetowo. Koszt przelotu tanimi liniami z Warszawy nie jest duży a wynajem małego samochodu na lotnisku to wydatek rzędu 200zł na 3 dni. Ewentualnie kilkugodzinny dojazd własnym samochodem to też niezła opcja. Ceny w restauracjach są trochę wyższe niż w Warszawie, ale jest też mnóstwo tańszych barów natomiast ceny za artykuły spożywcze w marketach nie różnią się od naszych znacząco. Jeśli już jestem przy marketach, to dodam, że można tu znaleźć mnóstwo słodyczy z nazwą i wizerunkiem Wilna na opakowaniu – czekolady, cukierki czy praliny z likierem najpopularniejszych litewskich producentów czekolady Pergale i Karuna, które mogą być miłym upominkiem z podróży.
Trzy dni ( z dzieckiem) to też trochę krótko by móc bliżej poznać miasto ale wyjazd należy zaliczyć jak najbardziej do udanych 🙂
Byłam kiedyś w Wilnie, nie zachwyciło mnie to miasto… może powinnam dać mu druga szanse 🙂 wtedy tez była zima, a już to nie zachęca do zwiedzania 😉
PolubieniePolubienie
Myślę, że tak ☺ latem musi być tu pięknie ☺
PolubieniePolubienie
Potwierdzam, latem jest pięknie :). W Trokach nie byłem, ale za kilka tygodni wybieram się na jednodniową wycieczkę do zamku.
PolubieniePolubienie